Skąd się wzięła matematyka?
Czy matematykę "wymyślili" starożytni filozofowie, obserwując naturę - zależności, kształty, długości, cykle?
Czy może ludzie zaczęli używać matematyki w bardzo prosty sposób, z pobudek tylko praktycznych, musieli coś policzyć, zmierzyć, poukładać, wydzielić kawałek pola?
Czy matematyka to głównie liczenie, czy tak naprawdę liczenie to ostatnia rzecz, która interesuje matematykę (a raczej: matematyka)?
Czy dziś matematyka jest nowa, czy cały czas obraca się wokół tych samych schematów, od których się zaczęła? Czy jesteśmy nowatorskimi matematykami, czy zbudowaliśmy wszystko narzędziami ludzi pierwotnych?
Obejrzałam niedawno filmik o piramidach. Autor sugerował, że niemożliwe jest, aby w starożytności wybudowano piramidy, bo nie było wtedy odpowiednich narzędzi, a w budowlach widać ogromną prezycję. Pokazano narzędzia "tamtych czasów": jakieś dłutko i kamień - zbliżenie kamery i pytanie: "tym?"
Przyszło mi do głowy pytanie, czy współczesna matematyka, której jeszcze nie znam, ale sumiennie zabieram się do jej poznania, posiada narzędzia, czy mamy wciąż tylko dłuto? Jak na to patrzeć? Jak postrzegać matematykę, wykładaną na uczelni: jest to wiedza rozwinięta, którą wstrząsnął już niejeden przełom, czy jest to wciąż dziedzina czekająca na nowe świeże spojrzenie?
Tak sobie myślę "na głos"...
